poniedziałek, 13 maja 2013

Instragram

Co u Nas? Zapraszam na profil na Instagramie pod nickiem iness650

piątek, 15 marca 2013

Dziesięciomiesięczniak

Matka nie wyrabia. Powrót do pracy na pełen etat, przygotowania do przejęcia naszej firmy przez korporację z USA, kursy szkoleniowe, wizyty zagraniczniaków ... to wszystko wpływa na to, że brak mi czasu na spisywanie poczynań Synalindy. Oto więc skrót nowości z dziesiątego miesiąca:
- chodzi! A nawet biega. I nabija sobie co chwila nowe siniaki. Nie było tygodnia by jakiegoś nie miał na swojej buźce :/ Najgorszy był ten od kącika ust do ucha uzyskany dzięki kantowi szafki pod TV.
- mówi "ma ma" "babababa" i ... "obama" hm..... a nie powinno być "ta ta" ?
- wskazuję rączką ciekawe w jego mniemaniu przedmioty i zapytuje o nie  długim "eeeeeeeee"
- w ciagu dnia nie potrzebuje już mojego mleka za to je bardzo dużo stałych posiłków. Karmi się piersią wieczorem i nocą i godzinach 20, 24, 3 i 6.
- nauczył się wkładać mniejszy kubeczek w większy. Tak wogóle to kubeczki są jego ulubioną zabawką.
- wypróbowaliśmy kilka sposobów na wieczorne usypianie ( m.in. usypianie w foteliku samochodowym, zostawianie Eryka samego w łóżeczku) i na dzień dzisiejszy wchodzenie przeze mnie lub Jacka do jego łóżeczka działa najlepiej.
- potrafi się naprawdę wściec gdy widzi, że ktoś je i jemu nie da
- oswaja się ze swoją nową opiekunką - Panią Marią, która pracuje dla nas od  1 marca.
- zaczął się okres w jego życiu gdy do posiedzenia na nocniku potrzebna jest mu lektura (czyt. kolorowa kartonowa bajka)  Swoją drogą to ciekawe po kim to ma ;)
- śmieje się do rozpuku gdy Tata bawi się z nim w "gonie Cie". Jest to bardzo wesoła zabawa ale niestety dość ryzykowna jeśli chodzi o urazy bo Młody leci i nie patrzy gdzie leci
- podziwiam go bo potrafi zająć się zabawą bez mojego udziału np. przeglądaniem książeczki o pewnej małej głodnej gąsiennicy.
- wołam do niego Ptysiu lub Kutku.





czwartek, 7 marca 2013

zima papa

Mam nadzieję, że zimowe dni zostaną już tylko wspomnieniem.




środa, 27 lutego 2013

(nad)Chodzi

13 lutego Młody postawił swoje trzy pierwsze samodzielne kroki.
Dziś już zasuwa jak perszing. Nie raczkuje już prawie wcale bo i po co jak chodząc można poruszać się znacznie szybciej. Teraz właśnie chodzenie jest na topie.
 Gdy idzie przypomina trochę kowboja bo nóżki  stawia śmiesznie szeroko. Często zalicza jeszcze upadki na pupę lub na dłonie ale wcale go to nie zniechęca. Umie już zawrócić i nieustannie ćwiczy podnoszenie przedmiotów z podłogi z pozycji stojącej.
Sięga łapkami krawędzi stołu i jeśli coś tam się znajduję potrafi to ściągnąć. A interesują go niezmiennie piloty i komórki.

piątek, 15 lutego 2013

pranie

Bo Eryk wie najlepiej w jakiej temperaturze powinnam prać jego ubranka i chętnie przestawia opcję w pralce sam ;)


niedziela, 10 lutego 2013

dziewięciomiesięczniak

Kolejny miesiąc za nami. Eryk ma już za sobą ich dziewięć wiec dokładnie tyle ile mieszkał w moim brzuchu. Takie oto spostrzeżenia przyniósł ten dziewiąty miesiąc:
- nadal odnosi sukcesy nocnikowe, lubi siedzieć na nocniku a poranne siedzenie na tronach (ja i On obok) stało się naszym rytuałem
- mówi "baba" ale nic poza tym
- kuca i wstaje bez trzymanki, podnosi przedmioty z podłogi bez trzymania się czegokolwiek, stoi sam
- stawia kroki trzymany za jedną rączkę
- chwyt szczypcowy opanowany, paprochy z podłogi poczuły się zagrożone ;)
- zawodowo ściąga sobie skarpetki, jedna po drugiej.
- lubi towarzyszyć mi w kuchni przebierając w chochlach, plastikowych miskach, butelkach i kartonikach
- nie da się nie zauważyć gdy się złości. Zaciska wtedy pięści, wyciąga ręce do przodu i wyszczerza zęby, których prawie nie ma i piszczy.
- stan uzębienia : dolne jedynki oraz górne dwójki; jedynki na górze są w drodze
- nie można nazwać go niejadkiem. Je wszystko co mu zaserwuje. Ulubione jedzenie - naleśniki z mąki orkiszowej. Jedyny jak do tej pory posiłek po którym nie muszę sprzątać 20 min bo Eryk zjada go do ostatniego okruszka i nic nie spada na podłogę. Uwielbia też grillowaną pietruszkę i cukinię.
- robi "papa" w najbardziej niespodziewanym dla nas momencie i często  wcale nie do nas ;p
- często bawi się kubeczkami różnych rozmiarów próbując wcisnąć jeden do drugiego. Daleka jeszcze przed nim droga aby mu się to udało ;p
- znowu zaczął się ślinić- obwiniam zęby
- wyraźnie reaguję na powrót taty z pracy. Uśmiecha się gdy tylko usłyszy jego głos i żwawo podażą w stronę schodów. 
- wie do czego służy łyżka, trzyma ją w dłoni i ładnie wkłada do buzi zjadając zawartość. Nie potrafi sobie jeszcze sam nałożyć jedzenia na łyżkę wiec pomaga mama.

wtorek, 5 lutego 2013

bajkoczytanie

Wieczorem Młody zamiast się wyciszać, urządza harce na łóżku. Wtedy wołam Tatę - niech czyni wieczorną powinność i zabawia Syna czytaniem bajek. Eryś już wie, że książka to nie jest przekąska wiec nie stara się jej włożyć do buzi. Teraz jest etap kiedy fascynuję go otwieranie i zamykanie okładki i wertowanie stron. Jak dokładnie odbywa się wieczorne czytanie? Nie wiem bo nie ma mnie przy tym.  Zajmuję się swoimi sprawami. Dochodzą do moich uszu jedynie dziwne dźwięki wydawane przez Jacka, który chce jak najlepiej odegrać rolę dziadka, skrzypiących drzwi czy też ryczącego zwierza.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli - Eryk nie zasypia przy tych bajkach. Do tego jeszcze zazwyczaj długa droga ale jest to miły przystanek do objęć Morfeusza.
Niech zostanie to naszym rytuałem.

czwartek, 31 stycznia 2013

na znak protestu

Tak - Eryk ma różową chustę pod szyją. Tak - Eryk ma spodnie w kolorze flagi mniejszości seksualnych. Bo On i jego rodzice nie mają NIC przeciwko związkom homoseksualnym.
Synku, mam nadzieję, że gdy dorośniesz będziemy żyć już w bardziej tolerancyjnym społeczeństwie.
[notka umieszczona pod wpływem dyskusji w Polsce na ten temat po tym jak odrzucono w Sejmie wszystkie projekty ustaw o związkach partnerskich]

piątek, 25 stycznia 2013

Bez trzymanki


Kosi kosi łapki pojedziem do babki

Dzień Dziadka i Babci - Eryk winszował z okazji tego dnia Babciom, Dziadkowi oraz dwóm Prababciom.
Prabacia Daniela, która mieszka na drugim krańcu Polski dostała laurkę z odciskiem dłoni Eryśka i życzenia. Taką laurkę dostali również moja mama, Dziadek Zygi i Babcia Grażynka.

Druga Prabacia - Danusia z którą niestety nie mam dobrego kontaktu, spotkała się z Erykiem po raz pierwszy w życiu. Wiem, że nigdy nam źle nie życzyła ale boli mnie trochę fakt, że nie zainteresowała się swoim jedynym prawnukiem. Cóż...moje żale w tym dniu został odpuszczone. Po wizycie doszłam do wniosku, że mimo wszystko takie odwiedziny sprawiły jej ogromną radość. A po śmierci dziadka nie ma zbyt wielu okazji do radości.

sobota, 19 stycznia 2013

Muzeum

Dni powszednie ciągną się bezlitośnie. Gdy jestem w pracy marze o tym aby być już w domu z moimi mężczyznami. Tak jakoś ostatnio doskonale wychodzi nam spędzanie razem czasu. W weekend mamy dwa dni dla siebie kiedy spacerujemy, razem gotujemy i bawimy się z Eryśkiem.
Ostatnio w weekend zawędrowaliśmy do szczecinskiego muzeum. Eryk nie był zbytnio zainteresowany eksponatami ale za to przewędrował na raczkach całą salę  muzealną.

wtorek, 15 stycznia 2013

Skrót wydarzeń styczniowych

Nocnik
Eryś posiada nocnik od grudnia. Dostał go od Mikołaja pod poduszkę. Nie liczyłam na to, że będzie skutecznie z niego korzystał. A tu niespodzianka, Eryk co rano gdy po ściągnięciu pieluchy go wysadzam na nocnik robi co trzeba i jak trzeba :) Kupka i siku ląduje w nocniku. Jakim cudem taka mało rozumna istotka wiec co ma robić? Przypadek? Nawet jeśli to jest przypadek to bardzo praktyczny dla mnie - mamy :)

Zęby
12 stycznia zauważyłam dwa kolejne zęby. Tym razem dwie dwójki górne. I to one są prawdopodobnie powodem katarku, obniżonej odporności i pleśniawek z którymi walczymy od kilku dni. A teraz proszę sobie wyobrazić uśmiech Eryka - na dole jedynki a na górze tylko dwójki ;p

Baba
Doczekaliśmy pierwszego prawdziwego gaworzenia. Eryk powtarza wciąż "babababa". I robi to bez pomocy innych przedmiotów czy też mojego ramienia. Moja mama cieszy się jak głupia i rozpowiada wszystkim, że Eryk mówi już Baba. Hm...niech jej będzie skoro to ją uszczęśliwia.


czwartek, 10 stycznia 2013

Ośmiomiesięczniak

Oto co zmieniło się w życiu Eryka przez ostatni miesiąc:
- materac w łóżeczku zaczął służyć wieczorami jako trampolina a nie miejsce do spania
- szuflady kuchenne niebawem zostaną otworzone. Eryk zapiera się nóżkami i rytmicznie pociąga za uchwyt.  Gdyby nie system blum ich zawartość nie byłaby już tajemnicą dla Młodego ;)
- zaczął sięgać do przedmiotów na parapetach! (nasze parapety są dość nisko)
- stan uzębienia - coraz to dłuższe dolne jedynki, które czasem "haczą" przy karmieniu o maminego sutka :/
- Eryś jest w trakcie opanowywania trudnej sztuki kucania i wstawania przez podciąganie się za ławę jedną ręką.
- jedyne kroki jakie robi to te w bok np. gdy stoi przy sofie i chce przedmiot leżący na jej drugim końcu
- gdy ogrom energii Syna jest na tyle duży a matka musi akurat zmienić pieluchę korzysta z wersji pieluchomajtek, które łatwiej wciągnąć na pupę bez przerywania zabawy
- przestał śmiać się gdy czytam bajki co wcale nie znaczy, że zaczął uważnie się mi przysłuchiwać ale jest znacznie lepiej
- opiera usta o moją rękę lub oparcie kojca i mówi "bababa". Gdyby sobie nie pomagał to można by śmiało mówić, że gaworzy.
- nie boi się nikogo, nie robi podkówki na widok obcych tak jak kiedyś mu się zdarzało.
- Młody kąpie się już  w naszej wannie. Wanienka poszła w odstawkę.
- często gdy robię coś w kuchni przyraczkowywuje do mnie i staje trzymając się mojej nogi czyli że "czepia się maminej spódnicy" ;)
- pięknie gra na pianinku wydając jednocześnie przy tym dźwięki paczowe"ygghhhyyy"
- gdy stoi i trzyma się go za dłonie to ugina kolanka i macha głową jakby chciał tańczyć

Nowy Rok 2013

W Sylwester gościliśmy kilku sąsiadów. Nic wielkiego, każdy przyniósł ze sobą jadło tak abym nie musiała sterczeć tydzień w kuchni. Przywitałam Nowy Rok szampanem, który lekko zaszumiał mi w głowie :)
Eryś nie spał bardzo długo, przymknął oczy na trochę o 00.20 tylko po to aby o 3 w nocy znów zacząć harce. Zdecydowanie lubi przebywać w towarzystwie i skupiać na sobie uwagę wszystkich gości.

Nowy rok rozpoczęliśmy zbiorową, rodzinną chorobą. Zaczął Tata, potem ja a na końcu Młody. Leżeliśmy kilka dni plackiem. Mierzyliśmy sobie gorączki i wspieraliśmy w chorobie. Lekarz stwierdził, że to zwykłe przeziębienie ale ja czułam się przynajmniej jak przeżuta i wypluta. Od kilku ładnych lat nie miałam gorączki i już zapomniałam jak kiepsko wówczas człowiek się czuje. Eryś przez dwa dni był jak nie Eryś - osowiały, nie uśmiechał się i wyzuty z energii, dużo spał wtulony we mnie. Nie rozumiał co się dzieje. 
Rok 2013 nie zaczął się  może z pompą ale to wcale nie zapowiedź, że ma to być gorszy rok niż ubiegły. Teraz gdy odzyskałam siły jestem pełna pozytywnych myśli i niecierpliwie czekam co przyniesie dobrego 2013r. :)

środa, 2 stycznia 2013

Eryka pierwsze Święta Bożego Narodzenia

Boże Narodzenie spędziliśmy w Szwecji u rodziny Jacka. Dzień przed wyjazdem Eryk sprawiał wrażenie jakby był przeziębiony ale skończyło się na katarze przez parę dni.
Szwecja przywitała nas zaskakująco ciepłą pogodą jak na kraj skandynawski. Nasz mały Wiking zauroczył wszystkich wujków i ciotki. W ciągu dnia był bardzo grzeczny, nie szarpał choinki, nie dobierał się przedwcześnie do prezentów i nie zrzucał bombek ;) Nie bał się też nikogo mimo, że większość z osób widział pierwszy raz na oczy. Nie płakał, no chyba, że przy zmianie pieluchy.
W czasie Wigilii siedział razem z nami przy stole aż 3 godziny i nawet nie zamruczał, że mu źle. Próbował troszkę potraw wigilijnych (wg tradycji szwedzkiej, trochę polskiej, trochę czeskiej), potem bawił się grzecznie w krzesełku lub na kolanach taty przyglądając co dorośli robią przy stole. A tu działy się ciekawe rzeczy. Losowanie fantów-prezentów (nie było tradycyjnych prezentów) i przeróżne gry :) Nie było polityki i zbędnego marudzenia.
Największą atrakcją dla Eryka, jak sądzę, były odwiedziny Mikołaja. Wujek Marek przebrał się za niego specjalnie dla naszego Syna.  Nie ukrywam, że mnie ta chwila wzruszyła - Eryś na kolanach brodatego Świętego przyglądający mu się uważnie i oczy wszystkich skierowanie na niego, czekające na reakcję.

W Szwecji byliśmy kilka dni. Czas płynął na biesiadowaniu, spacerowaniu i jeszcze raz biesiadowaniu. Dana - Pani domu, raczyła nas wciąż to nowymi daniami a ja się dziwiłam kiedy Ona to wszystko ma czas ugotować.
Eryś wędrował z rąk do rąk. Szczególnie chyba polubił go wujek Waldek, z zachowania którego wnioskuję, że chciałby bardzo mieć już swojego wnuka. Eryś relaksował się bardzo dobrze w ramionach cioci Dany, która jak zauważyłam nie tylko dobrze gotuje ale ma też niesamowite podejście do dzieci. Za to dziadek Zygmunt i wujek Marek byli od rozrywki. Dziadek Zygmunt "oprowadzał" Eryka po domu i pokazywał mu np. jak działa kran. A broda wujka Marka to było coś co intrygowała Młodego za każdym razem gdy ten brał go na ręce.

Za to w nocy...no cóż...nie ma dzieci idealnych - Eryk budził  się z płaczem bardzo często. Biegałam do niego wciąż, tuliłam i usypiałam na powrót - tak jak to robię w domu.

To były bardzo udane święta i pewnie nie prędko spotkamy się ponownie w takim składzie a szkoda bo tak właśnie powinny wyglądać rodzinne święta.

wtorek, 18 grudnia 2012

30naste urodziny

Rękoma i nogami broniłam się przed tą liczbą ale czas leci nieubłaganie i nie zatrzymam go. Wczoraj skończyłam 30sty rok życia. Mimo, że obracam się wśród starszych ode mnie ludzi, a miedzy mną a Jackiem jest aż 8 letnia różnica, to jakoś tak mi smutno, że tyle już za mną i czuję się znacznie starsza.
Z okazji przekroczenia takiej okrągłej liczby wiosen zdecydowałam się na drastyczne zmiany w swoim wyglądzie. Ścięłam włosy, których kondycja, swoją drogą, wołała i tak o pomstę do nieba. Jacek nie lubi krótkich włosów wiec musiałam iść z nim na kompromis. Po prawej stronie głowy zostawiłam długość do ucha a po lewej - musiał mi wybaczyć - włosy wygoliłam. Czuję się w tej fryzurze zregenerowana, mogę śmiało wkraczać w 30+.

piątek, 14 grudnia 2012

Spać? Wolne żarty!

Ciężkie czasy nastały. Nic nie pozostało z naszych postanowień sypialnianych. Eryk śpi po trwającym często nawet dwie godziny usypianiu w swoim  łóżeczku tylko do czasu, kiedy to ja kładę się spać.  Wtedy budzi się, jak gdyby wyczuwał mój zapach i domaga się, aby wyciągnąc go z łóżeczka i położyć obok siebie. I tak już zostaje do rana.
Jacek został już na stałe eksmitowany do pokoju gościnnego. W dużym łóżku sypialnianym jestem tylko ja i nasz nocny rozbójnik Eryk.
Młody budzi się z głośnym płaczem kilka razy pomiędzy 21 a 24. Rodzice wciąż są więc w  pogotowiu aby tulic go na powrót do snu a jest to trudne bo zazwyczaj ma nastrój do zabawy a nie snu.  Między 5-7 rano przebudza się i kręci uderzając matkę co rusz a to stopą w brzuch albo dłonią w twarz.
Eryk powinien się nazywać Marek....nocny Marek.

niedziela, 9 grudnia 2012

Znajdz trzy różnice

Zdjęcie po lewej zrobione jest tydzień temu, a po prawej wczoraj. Oba cyknięte w Puszczy Wkrzańskiej koło naszego mieszkania.
Na zdjęciu po lewej Jacek pcha przez błoto wózek z gondolą, a po prawej brnie w śniegu z Erykiem w spacerówce. Wraz ze zmianą scenerii zmieniliśmy nadwozie bryki Eryka.

sobota, 8 grudnia 2012

siedmiomiesięczniak

Ostatni miesiąc zaowocował w następujące zmiany w erykowym życiu:
- urosły mu dwa zęby (dolne jedynki)
- znudziło mu się siedzenie i na topie jest teraz stanie. Musi się czegoś trzymać ale wystarczy mu do tego jedna ręka.
- frajdę sprawia mu uderzanie różnymi twardymi przedmiotami w podłogę(takiej frajdy zapewne nie ma sąsiad piętro niżej)
- potrafi się rozzłościć gdy zabierze mu się coś czym się bawił  i głośno o tym informuje
- ubiera się go na siedząco a nie na leżąco
- Zasypianie trwa średnio od  20 do 22.00 !!! Śpi ze mną w łóżku a Tata na stałe został oddelegowany do pokoju gościnnego.  Porażka :(
- niewygodnie jest mu siedzieć na nocniku, który dostał od Mikołaja pod poduszkę
- bawi go do rozpuku gdy matka czyta mu bajkę na dobranoc
- włosy na czubku głowy są zdecydowanie gęstsze niż na reszcie główki (irokez?)
- złapał się pierwszy raz za siusiaka ale nie zrobiło to na nim jakiegoś specjalnego wrażenia.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Jeszcze tylko trochę urosnę i będę sikał jak Tata

Btw. dziecko mi samo stanęło  podciągając się komody 15 listopada. I od tamtej chwili doskonali tą umiejętność. Po drodze były 2-3 guzy. Obecnie idzie mu juz tak dobrze, że nie potrzebuję mojej asekuracji. Zdarza mu się upaść ale On nawet upadać się nauczył w taki sposób zeby nie zrobić sobie kuku w główkę (odpukuję w niemalowane!).
Staram się jednak, idąc za poradą doświadczonym mam - koleżanek, aby Eryk spędzał czas siedząc i raczkując. Boję się, że tak jak jego Tata, będzie miał w przyszłości problemy z kręgosłupem. Dodam, że Jacek bardzo szybko zaczął samodzielnie stawać i chodzić. Widząc tą zależność sprowadzam Eryka do parteru kilkanaście  razy dziennie.

środa, 28 listopada 2012

Pierwszy ząbek

A ja pytam gdzie moja sukienka? [wg  pewnego zwyczaju dawania matce sukienki jak u dziecka pojawi się pierwszy ząb].

niedziela, 25 listopada 2012

a na basenie...

Nadal jeżdżę z  Eryśkiem na basen. Obecnie zajęcia w wodzie wyglądają zupełnie inaczej. Młody nauczył się już wypluwać wodę przez usta wiec nie ma nic przeciwko gdy woda zalewa mu twarz. Pani instruktor zanurza go pod wodę a on wynurzając się na powierzchnie zachowuje się jakby nic się nie stało. Umię już utrzymać się też na wodzie przez kilka sekund. Macha przy tym koślawię  rękami i nogami.
Co ciekawe Eryk w wodzie w ogóle się nie uśmiecha. Podobno to normalne i każde dziecko w tym wieku tak ma. Najwidoczniej musi być bardzo skoncentrowany na tym co robi ;) Te 15 min  w wodzie bardzo go męczą i zasypia praktycznie zaraz po włożeniu do fotelika samochodowego.

Dumna jestem z mojego małego pływaka :)

czwartek, 22 listopada 2012

Mój czasoumilacz

Uwielbiam spacery z Erykiem. Przechadzając się z nim po osiedlowych, pustych uliczkam przyglądając się jak smacznie śpi mam poczucie że, tego właśnie potrzebuje - świeżego powietrza i mamy w zasięgu wzroku.
Nadal jeździ w gondoli. Jest duża wiec nie ma problemu z miejscem a gdy Młody chce pooglądać świat po prostu podnoszę mu oparcie.

niedziela, 18 listopada 2012

raczki

Eryk właśnie pełzanie na dobre zamienił na raczkowanie (w wersji do przodu). Gania jak szalony jak tylko upatrzy sobie jakiś cel. Obecnie interesuję go zmywarka. Nie odkrył jeszcze, że z salonu można wyjść do przedpokoju. No i dobrze bo nadal nie mamy tam bramki na schody.

czwartek, 15 listopada 2012

rozłąka

Wróciłam do pracy. Na razie na trzy dni w tygodniu. Odkopuję się ze sterty papierów, nadrabiam zaległości, na nowo nawiązuję stosunki ze współpracownikami. Staram się jak mogę aby udowodnić szefowi, że potrafię skoncentrować swoje myśli na służbowych sprawach.
Eryk w tym czasie jest u Babci Bogusi - mojej Mamy. Mam do nich z pracy 3 minuty drogi więc w razie nagłego ataku tęsknoty mogę teleportować się w objęcia Syna w mgnieniu oka.
Eryś nie sprawia większych kłopotów. Ma tam pełno zabawek pożyczonych od sąsiadek, kota Gaspara, za którym wodzi wzrokiem no i Babcie, która godzinami spaceruje z nim po dworze a w domu stworzyła specjalnie dla niego z wszystkich posiadanych poduszek bezpieczną strefę do zabawy.  Młody nie bardzo lubi pić moje mleko z butelki wiec Babcia próbuje wynagrodzić mu to zupkami. Powoli szkolę ją jednak z BLW.

Muszę przy tej okazji wspomnieć że w ostatni weekend zostawiliśmy pierwszy raz Eryka pod opieką Jacka rodziców a sami wybraliśmy się do kina na Bonda.  Jakie to było dziwne uczucie gdy byliśmy razem a jednak kogoś nam brakowało. Dziadkowie poradzili sobie na piątkę. Przy okazji okazało się, że pieluszka założona tył na przód również nie przecieka ;)

piątek, 9 listopada 2012

półroczniak siedzący

Miesiąc szósty życia Młodego  zaowocował w takie nowe umiejętności i zmiany:
- siada sam i w tej pozycji spędza teraz większość czasu nawet w kąpieli
- porusza się poprzez pełzanie, czasem tylko robi dwa, trzy raczki
- zmiana pieluchy to już dla mnie level hard z dwóch powodów : wiercenia sie Eryka i chęci przekręcania oraz zawartości pieluchy
- lubi bawić się wszystkimi przedmiotami, które mają metki
- potrafi włożyć sobie sam smoczek do buzi
- śmieje się zaciągając się powietrzem
- trzymany na rękach
- ....................reszta jutro bo padam na pysk

czwartek, 8 listopada 2012

Pizduś

Tak Synku, Tata nazywał Cie na tym etapie Twojego życia -  w nieobraźliwym tego słowa znaczeniu - Pizdusiem.  Trochę się mu nie dziwię, bo stałeś się przekomiczny w tym co wyprawiasz.
Śmiejemy  się z Ciebie gdy na czworaka próbując raczkować bujasz swoim ciałkiem w przód i w tył.  Śmiejemy się bo wyglądasz jak karzełek gdy prostujesz nogi i unosisz pupę mając dłonie wciąż na podłodze. Śmiejemy się gdy czołgasz się jak zawodowy żołnierz do kuchni i zaglądasz zza rogu lodówki a z usta kapie Ci ślina. Śmiejemy się gdy łapczywie zabierasz się do zjadania nam nosów jak tylko znajdą się w zasięgu Twojego kochanego pyszczka. Śmiejemy się gdy widzimy Cię jak nieporadnie starasz się złapać śliską gruszkę  czy banana w dłoń i jak rozsmarowujesz sobie dynię z brokułem na twarzy (a jednak).  No i te miny! A już szczególnie bawi nas Twój widok po posiłku.

You make my day Baby :D


piątek, 2 listopada 2012

Z życzeniami

Moja Babcia - Babcia Daniela, która mieszka na drugim końcu Polski, obchodzi 1 listopada swoje urodziny. Nie możemy jej złożyć życzeń osobiście, ale możemy wysłać jej wysłać takiego oto mmsa. Babcia mimo swoich 81 wiosen ma komórkę i korzysta z niej dość często. Jestem jej jedyną wnuczką i spędzałam z nią KAŻDE wakacje w dzieciństwie, wiec jest mi bardzo bliska. Jej troska o mnie szczególnie mnie zaskoczyła, kiedy to po porodzie dzwoniła do mnie codziennie poradzić, wesprzeć i wysłuchać. Myślę też, że zakochała się w Eryku. Bardzo chciałabym aby poznali się kiedyś osobiście. A póki co Babcia dostaje ode mnie raz w tygodniu mmsa ze zdjęcie swojego prawnuka.

piątek, 26 października 2012

Sam je

Mój Syn rozpoczął przygodę z posiłkami innymi niż moje mleko. Zaczęłam mu serwować owoce, warzywa i owsiankę, zgodnie z metodą BLW. Spodziewałam się dość dużego bałaganu ale Młody nie rozrzuca jedzenia na prawo i lewo, wkłada je prosto do ust. Co innego, że zaraz mu to z buzi wypada ale intencję ma dobre ;) Dość dużo z  kawałków, które ostały się w buzi memła aż znikają gdzieś w jego brzuszku.  Nie krztusi się w sposób, który wprawiałby moje serce w palpitacje. Czasem widzę, że musi odchrząknąć gdy włoży sobie coś za głęboko.  Zdecydowanie podoba mu się odkrywanie nowych smaków. A wiadomo gdy dziecko jest zadowolone to i mama zadowolona :)
Na pierwszy posiłek (środowa kolacja) podałam marchewkę, brokuł z pary oraz świeżego, polskiego ogórka.
Na obiad w czwartek była marchewa, kalarepa oraz cukinia z pary.
Na śniadanie dziś podałam owsiankę na wodzie oraz gruszkę.

Ps. Eryś na zdjęciu prezentuję swoją pierwszą w życiu śliwkę "zdobytą" uderzając się w nogę stołu.